reżyser "Dnia świra" tak rymuje:
Kiedyś rano nie wstanę i już tak pozostanę,
nie ogolę się, nie zjem śniadania,
nie ubiorę, nie wyjdę, nie będę - pierdolę,
dość mam tego bez sensu ganiania.
Noc nas co dzień układa
w betonowych szufladach,
każe spać, a my prawie nie śpimy:
gorzkie proszki łykamy,
w półsnach się przewracamy
i o życiu normalnym marzymy.
Potem dzionek nas budzi
- betonowych podludzi;
blok ożywa jak kamienny majak:
ludzie klną, rury grają,
windy rżą, psy szczekają,
wszyscy wstają i biegają...
A ja:
Dziś nie wstaję, odpadam, zostaję
z wzrokiem w beton sufitu pęknięty;
nie pojadę codziennym tramwajem
ani tym kretyńskim autobusem,
do przystanku nie popędzę kłusem...
Będę leżał - w bezruchu - nietknięty.
Dziś nie wstaję, dość, stop, nie da rady.
Nie wyrabiam, olewam, pasuję.
Dosyć już tej debilnej roboty.
Już nie wchodzę w te wszystkie układy.
Więcej z siebie nie robię idioty.
Nie wiem nic. Nie znam się. Nic nie czuję.
(Albo można zakończyć tak:)
Dziś nie wstaję, dość, stop, nie da rady.
Nie wyrabiam, olewam, pasuję.
Dosyć już tej debilnej roboty.
Dosyć już tego gówna w polityce i mediach,
i w urzędach tej całej hołoty!
Już nie wchodzę w te wszystkie układy.
Więcej z siebie nie robię idioty.
Nie wiem nic. Nie znam się. Nic nie czuję.
z: "Kocham i nienawidzę" (2015)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz