Volker Braun: "Zbliżenie"



Janka przychodzi do pracy przez wodę
Z Polski. Roland jeździ na motorze
W niedzielę do jej wsi. Tamtejsi chłopcy
Dają mu wycisk w polu. Kiedy ucieka
Do najdroższej, wsypują mu cukier
Do baku. Śmieją się szyderczo, obserwując
Wieczorem jego odjazd. Roland pcha swój gruchot
W kierunku Guben. Strażnicy pozwalają
Zostawić go po drugiej stronie granicy,
Ale jego nie wpuszczają. Jest więc zmuszony
Tą samą drogą, którą przyjechał, przez Frankfurt,
Powrócić do Guben, gdzie się teraz znajduje.
Roland wściekły zasuwa do polskiej kolei, jedzie
Nocą do Krosna, potem do Rzepina, potem
Przez kilka rzek (dwa razy przez Odrę) do Frankfurtu
I koleją niemiecką znowu do Guben. Janka już dawno
W pracy. Koledzy po tej stronie również
Kpiąco szczerzą zęby. Ta jazda w te i we wte.
W soboty i niedziele utwierdza go w uporze.
Miłość Janki też nie uznaje już granic.
Na weselu jest więc dużo do opowiadania,
We wsi chłopi krztuszą się przy wódce,
Bo dwa narody bawią się huczniej
I weselej niż jeden - po tak trudnym
Połączeniu.

tłum. B. Antochewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz