Jacek Podsiadło: "List do pani Malibu"




Dzisiejszej nocy komary oszalały na punkcie mojej krwi.
Chciałem umrzeć a nie udało mi się nawet zasnąć.
Moja krew oszalała na twoim punkcie.
Czy bezsenność też można sublimować w sztukę?
Wstałem i nie wiem, co mógłbym zrobić.
Chyba tylko herbatę.
Jutro czeka mnie ryzykowna przygoda,
będę może musiał uciekać, powinienem wypocząć.
Mój wzrok błąka się po stole
i zatrzymuje się bezradnie
w niepewnym porcie twej twarzy.
Chcę cię całować, chcę jeść twoje włosy,
chcę mieszkać w twoich nozdrzach,
ten list jest listem gończym, chcę cię mieć żywą lub wcale,
fotografia nie pachnie, nie mówi do mnie "Jaculku",
z fotografią nie można się nawet ożenić.
Przestaję się dziwić szaleńcom krążącym wokół portretu Giocondy
z buteleczką żrącego kwasu ukrytą na sercu.
Powiedz coś. Powiedz, że za dużo palę.
Powiedz, skąd się wzięłaś taka dobra i mądra.
Pociągnij mnie za włosy i powiedz, że mojej fryzurze
już nic nie pomoże i nic nie zaszkodzi.



obok Świetlickiego, w opuszczonej przychodni przy Alei Pokoju w Krakowie




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz