Marcin Świetlicki:
Ciągle, ciągle ta sama historia
Styczeń w mieście, kałuże z zimną wodą, zmierzch się rozpoczął w południe.
Kilka kłótni, co stały się poważne dopiero w czasie ciszy po nich.
Oddzieleni od nieba dachami, strychami, piętrami, sufitami – siedzą
i monotonnie wspominają albo planują następne zagraniczne podróże.
Ofiara już została wyznaczona, już wie, już jest z głowy,
już nie ma, nie jest, nie chce, nie kocha, przegrywa i spada.
A pod nogami są podłogi, piętra i piwnice.
W piwnicach ogień.
[Marcin Świetlicki, Schizma, 1994]
Kilka kłótni, co stały się poważne dopiero w czasie ciszy po nich.
Oddzieleni od nieba dachami, strychami, piętrami, sufitami – siedzą
i monotonnie wspominają albo planują następne zagraniczne podróże.
Ofiara już została wyznaczona, już wie, już jest z głowy,
już nie ma, nie jest, nie chce, nie kocha, przegrywa i spada.
A pod nogami są podłogi, piętra i piwnice.
W piwnicach ogień.
[Marcin Świetlicki, Schizma, 1994]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz